Komenda Hufca ZHP Krosno im. Jana i Stanisława Magurów

"Jeden Świat-jedno Przyrzeczenie, Jeden świat, a my w nim…"

„To już jest koniec, nie ma już nic..” Nic? No, nie byłabym tego taka pewna! Park Wypoczynku, na terenie dawnego poligonu wojskowego w Kielcach jest pełen wydeptanych ścieżek, pozostałości po bramach i wartowniach, a w koronach drzew nadal słychać śpiew. To i tak tylko namiastka tego, co pozostało po Zlocie Harcerstwa Polskiego Kielce 2007.
W ciągu 10 dni harcerki, harcerze, seniorki i seniorzy, instruktorzy, zuchy i zagraniczni skauci obchodzili 100-lecie skautingu. To naprawdę fascynujące zjawisko, że system wychowania młodzieży, zapoczątkowany przez gen. Roberta Baden- Powella sto lat temu dalej przyciąga do siebie młodych ludzi na całym świecie.

Było nas… dużo, ok. 8 tys. Liczba, jak liczba, na jednych zrobi wrażenie, na innych nie, ale trzeba było zobaczyć tą „falę” na ulicach Kielc!! To NA PEWNO robiło wrażenie.

Rozpoczęliśmy bardzo zwyczajnie- przygotowanie sprzętu obozowego, rozbicie namiotów i zwiedzanie terenu zlotu. Następnego dnia apele w gniazdach, apel dla całego zlotu i defilada. Witanie wszystkich gości, VIP-ów, zagranicznych skautów, m.in. z Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Francji, Jordanii, Ukrainy, Kanady, Japonii. No i zaczęło się! Deszcz, deszcz, deszcz… Harcerze- optymiści nie zabrali ze sobą płaszczy przeciwdeszczowych! Mundury mokre jak po praniu. Szkoda tylko, że słoneczko nie chciało nam pomóc w suszeniu ich. Na szczęście wieczorem deszcz nas opuścił i bawiliśmy się na koncercie „Operacja Lilijka” rozpoczynającym zlot. Słuchaliśmy i śpiewaliśmy wspólnie piosenki harcerskie, podziwialiśmy występy zespołów tanecznych i pokazów przygotowanych przez drużyny specjalnościowe- „taniec” na szczudłach i jazdę na crossach. I na koniec -fantastyczny pokaz sztucznych ogni.

Niestety, pogoda nas nie rozpieszczała. Nie zdążyliśmy jeszcze dojść do Katedry Kieleckiej, a już byliśmy cali mokrzy. Woda płynęła nie tylko z nieba, ulicami, ale i z naszych ubrań. Chwilowe przejaśnienia podczas Jarmarku Świętokrzyskiego były tylko zapowiedzią kolejnych opadów, które dopadły nas wieczorem na koncercie w Kadzielni Kieleckiej.

Następnego dnia słońce nie gościło na naszym zlocie, ale na szczęście przestało padać. Zachmurzone niebo nie mogło nam zepsuć zabawy podczas zajęć programowych, „Dnia Grunwaldzkiego” i koncertów.

Tak mijał nam każdy dzień-przed południem zajęcia w miejscach programowych: BRATERSTWO, PRZYRDA I PRZYGODA, SPRAWNOŚCI NA CAŁE ŻYCIE, RADOŚĆ I HARCERSTWO Q PRZYSZŁOŚCI. Czekały tam na nas takie atrakcje jak: strzelanie z łuku, nauka języka migowego czy esperanto, zajęcia na ściance wspinaczkowej, żeglarstwo, krótkofalarstwo i wiele, wiele innych. Każdy mógł znaleźć zajęcia odpowiadające jego zainteresowaniom. Popołudniami mogliśmy poznać druhny i druhów podczas świąt chorągwi, a wieczorami szaleliśmy na koncertach. Bawiliśmy się przy muzyce rock’owej, szantach na koncercie zespołu „Perły i łotry”, pośpiewać wspólnie z „Włosatkami” czy na karaoke. Mieliśmy także możliwość spotkania się z ciekawymi osobami, jak np. z Arturem Andrusem. Jako, że w harcerzach drzemie niespokojny duch, nie wszyscy potrafili usiedzieć na miejscu. Nie obyło się bez wędrówek po Górach Świętokrzyskich i wyjazdu do Częstochowy. Byliśmy także w muzeum na wystawie poświęconej historii skautingu i harcerstwa. Klimatyzowane sale muzealne były świetnym schronieniem przed panującym na zewnątrz upałem, który przyniósł ze sobą w nocy burze.

To tylko część z atrakcji przygotowanych na zlocie. Było ich tak dużo, że nie sposób było wziąć udział w nich wszystkich. Jednak najlepszą zabawą dla harcerzy okazał się po prostu BEREK! Wszyscy chodzili z „daszkami” nad głową aby nie zostać berkiem, a i tak co kawałek rozlegały się okrzyki: 10, 9., 8, 7 … 1 SKISŁEŚ!! Brzmi może odrobinie drastycznie, ale zabawa ta niosła ze sobą bardzo dużo radości! Chyba, że trafiło się na kogoś zupełnie pozbawionego poczucia humoru.

Innym przebojem były Bogu ducha winne KROKIETY. No cóż , czasami trudno jest wyżywić taką ilość wygłodniałych harcerzy, rozumiem to…ale… Krokiety z kapustą nie były chyba najlepszym pomysłem firmy cateringowej i harcerze się zbuntowali. To była największa wpadka tego zlotu. Później jakimś dziwnym trafem jedzenie na zlocie znacznie się poprawiło. Przynajmniej nikogo nie bolał brzuch po obiedzie.

Podczas zlotu trwała Zlotowa Olimpiada Sportowa i Festiwal Piosenki Harcerskiej, którego finaliści prezentowali się w czasie koncertu na zakończenie zlotu. Zostały tez wtedy rozdane jodełki komendantom chorągwi i wyczytane Drużyny 100-lecia. Tak samo, jak na powitanie, żegnaliśmy się pokazem sztucznych ogni.

Nadszedł ostatni dzień. Apel, pożegnalny krąg, pakowanie, ostatnie pożegnania i wyjazd do domu.. Zlot Harcerstwa Polskiego Kielce 2007 uważam za zakończony!

Do zobaczenia za 3 lata w Krakowie.



”Chodzę sobie tak i myślę, kto na to wpadł,

Żeby nam powierzyć ten świat

Chodzę sobie tak i zastanawiam się

Dlaczego jeszcze cieszy mnie każdy dzień

Wszyscy sobie dzielę ten świat jak tort

Każdy porcję urwać chcę

Nikt nie zastanowi się, że takie życie

To przecież bez sensu jest

Tacy mądrzy i tacy głupi

Tacy dobrzy i tacy źli

Tacy śmieszni i tacy nudni

Ale najważniejsze jest, że

Jesteśmy, ciągle jesteśmy

Jeszcze jesteśmy tu

Jak noc i dzień, jak słońce i deszcz

Jesteśmy, ciągle jesteśmy

Jeszcze jesteśmy tu

A to i tak jest cud

Że jesteśmy jeszcze tu”

Dla drużynowych

WARTO ZAJRZEĆ

AKCJA 1,5% DLA ZHP